czwartek, 21 marca 2013

Dzień wagarowicza :)

 Pobudka o 5, rudą na dwór nie udało mi się obudzić młodej, więc sobie spała Na 7.20 do szkoły zaliczyć geografię, po do domu, a potem do PKA.
 Na miejscu Jess poszła spać, każdy się nią zachwycał, czyli standardowo. Wstała poszłyśmy na siku, wróciłyśmy, pobawiła się z dzieciaczkami, potem przyszła trzyletnie Gabrysia z nią również się bawiła, ganiały się, bawiły piłką etc. Po jakimś czasie szczylek miał już dość, a Gabi ciągle i ciągle i za którymś razem szczeniak ją w rączkę ugryzł, młoda Jess oddała, a mamusia Gabryśki do niej, że tak nie wolno, że pies to nie zabawka. Dobrze, że są jeszcze normalni rodzice. :)
Podczas, gdy każdy się bawił w robienie naszyjników i innych dupereli ja z psem zawędrowaliśmy do pokoju dla dzieci, gdzie był "tunel", więc z młodą zaczęłyśmy ćwiczyć, pierwsze zapoznanie i wbieganie w taki obiekt. W jednym z momentów na środku zaczęłyśmy z młodą ćwiczyć komendy, aby zabić nudę. Ludzie pytają ile ona ma, że tyle komend zna, a ja zdziwko, bo tylko siad, obrót i tur pokazywałyśmy, a i aportowanie... To chyba nie jest dużo na 4 miechy, nie ? Potem odtykaliśmy zapchany zlew, bo jakiś idiota fusy z yerby wrzucił do zlewu zamiast kosza/kibla -.-'. Jak nosiłam wodę to Jess grzecznie dreptała za mną, a nawet jej nie kazałam, ludzie po kolei ją wołali, a ta nic i idzie za mną :) moja radość, ah nie do opisania :D
A no i oczywiście musiałam zgubić piłkę, ale jak dojechałam okazało się, że znaleźli, więc w sobotę po nią pojadę :)
To chyba na tyle :)
Fotki dodam jak Paulina podeśle mi zdjęcia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz