sobota, 4 maja 2013

Wystawa *.*

Taak, czekamy...
 Od wczoraj wieczorem zamieszanie, bo co mam zabrać ze sobą, co spakować, co już schowałam, sprawdzanie kilkanaście razy plecaka, mycie psa.... trzy razy ją myłam, żeby nie było brudu widać -.-'.  Dobra wszystko gotowe, to załapałam stresa i zamartwianie się jak to nam pójdzie, że ja nie chcę, że nie uda mi się, ale po jakimś czasie pozbierałam się i wzięłam w garść
To co wchodzimy ?


 Koło północy poszłam spać, ustawiłam budzik na 6.01, bo wstanę wcześniej, to wcześniej pojadę, to załatwię wszystko. Taak, wstałam prawie o 8, bo przecież budzik ustawiłam na poniedziałek zamiast sobotę, ale mama nas zawiozła, no ale okej. Na przystanku spotkałam się z Martą i ja czekałam na tramwaj ona poszła na chwilę do pobliskiego parku standardowo spuszczając Santę, a to uciekła i na ulicę, miało psisko szczęście, że cudem auta nie jechały... Oczywiście ją zawołałam i czekam na Martę-może zauważyła, że psa nie ma, co tam, ze Jessie mam na rękach, aby się nie pobrudziła, a Santa na mnie skacze i spodnie całe w błocie... Po chwili przybiegła dziewoja co psa zgubiła, przyszła raczej wybiegła :D

Przyjechał tramwaj a w nim Grzesiek z Emilem to ja z nimi idziemy, bo do sekretariatu trzeba, Marta została i czekała na Patrycję. Dobra załatwiłam wszystko co było trzeba i idziemy, pochodziliśmy, pogadaliśmy, spodnie doszczętnie brudne, więc telefon do mamy, żeby przywiozła mi czyste...

Dobra stoimy pod ringiem ja, mama, siostra, ciotka z Schejrą, Grzesiek, Emil i Krzysiek. Ruda nie wyżyta, więc poszłam się z nią przebiec po drodze spotykając Tomka i Dawida, a ci ze mną pod ring. Potem doszły Marta, Patrycja i Karolina, więc kibiców mieliśmy :)

 Okej, weszłyśmy, na stół, bieg po prostej, potem kółeczko, pierwsza lokata, ocena wybitnie obiecująca, najlepsze baby w rasie... tak tylko szkoda, że same na ringu byłyśmy, ale nie ważne...  :D Ważne, że jakoś poszło i jest dobrze :)




Po wystawie poszliśmy na torek obok toru agility i Jessie poskakała troszkę, ale nie za dużo, chociaż kumała o co chodzi. Ruda jak to ruda-ona skakać nie będzie, chociaż kilka razy skoczyła... W sumie to mi się spodobała, muszę w końcu zacząć na treningi jeździć ... <myśli>






Następnie wylądowałyśmy w parku, gdzie psy się wyszalały, a jakiś dziwny mały biały pies zaatakował Jessie, ale nie potrzebnie się do niego pchała. Potem sztuczki , parę komend i wiśta wio do domu.

Zdążyłam jeszcze zabrać Shelmę do parku, gdzie chciała pogryźć się z jakąś sznaucerką olbrzymią, tak, w sumie było już lepiej, ale ta znowu musi swoje -.-'.  Dowiedziałam się również, że ma ona śliczną sierść i właściciel owej sznaucerki pytał czym ją karmię. Spytany o to jaką suchą karmę używa odpowiedział, że jego pies nie jada suchej karmy o.O. No, ale nie ma co dużo o niej pisać, więc 4 zdjęcia :)



























Jeszcze tylko fotki od Karoliny *.* 

3 komentarze:

  1. Czyli dzień wystawy, udany ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A które miejsce?
    Szkoda, że z moim jeździć nie mogę:)
    http://blog-na-czterech-lapach.blogspot.com/
    http://oczamichomika.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń